Lot z Ketchikan do Stewart – PAKT-CZST (film)
Dwa fenomenalnie zrobione lotniska i świetna sceneria obszarowa między nimi. Dziś latam z Ketchikan na Alasce do Stewart w Kanadzie. Scenerie ORBX i Piper Comanche w akcji.
Planowanie
Nie będę przygotowywał tutaj szczególnie rozbudowanego planu lotu – podchodzę do tego jak do typowego „$100 hamburger” w okolicy, którą świetnie znam (faktycznie świetnie ją znam – różne warianty trasy Ketchikan – Stewart przeleciałem już wielokrotnie). Ograniczam się do wytyczenia drogi, która powinna być wykonalna przy takiej pogodzie.
Mój plan lotu możesz podejrzeć w serwisie Skyvector.com – link »
Pogoda w momencie wykonywania lotu była trochę inna niż zaznaczono na ilustracji. Słabe warunki VFR w PAKT (niebieska kropka) i dobre w CZST (zielona kropka). W szczegółach – niskie chmury i dobra widzialność w Ketchikan, a w Stewart częściowe pokrycie nieba na wysokości 4500 stóp i bardzo dobra widzialność. Trasę oceniałem na podstawie warunków w Annette Island i w Prince Rupert – wyglądało dobrze, więc postanowiłem zaryzykować lot skrótem przez góry, a nie okrężną trasą przez całą długość Kanału Portland.
Granica
W kwestiach formalnych – w rzeczywistości taki lot nie mógłby mieć miejsca. Jedynym lotniskiem, na którym można dokonać formalności granicznych i celnych w okolicy jest Prince Rupert – także w rzeczywistości musiałbym tam wykonać międzylądowanie i przy okazji spełnić jeszcze kilka warunków. W symulatorze takie formalności nie są konieczne, więc podejdę do tego tematu luźno.
Trasa
Lecę tak jak lubię najbardziej – nisko, między górami, przeważnie nad wodą. Właściwie cała trasa może być pokonana z mapą w ręce, bez zerkania na busolę – punkty orientacyjne są rozrzucone wzdłuż drogi co chwilę i bez problemu można je identyfikować w scenerii FTX Pacific Fjords. Zacznę w Ketchikan, z którego na południowy wschód wyprowadzi mnie cieśnina Tongass Narrows, później minę nienazwaną na mapie sporą wyspę (google maps podpowiada – Bold Island). Po lewej zostawię Thorne Arm i Behm Canal oraz charakterystyczne góry – Notch i Behm, oraz wzgórze 1803. N. Quadra Mountain wyznaczy miejsce wlotu do Boca De Quadra. Fascynujące jak w tych okolicach mieszają się języki, z których wywiedziono nazwy! – angielski, francuski, rosyjski, a tu jeszcze portugalski.
Lot nad Boca De Quadra przypomina mi jazdę samochodem – pierwsza w prawo, potem pierwsza w lewo, a następnie trzecia w prawo (nie zapomnieć policzyć mniej charakterystycznej dolinki z jeziorem Hugh Smitha. A potem prosto wąską dolinką aż wpadnę do Kanału Portland.
Wtręt gramatyczno-językowy. Nie mam pojęcia jak odmieniać Portland – „Portlanda”, czy „Portland”. Kanał, a właściwie fiord został nazwany na cześć diuka Portland.
Fiordem dolatuję do Stewart. Tu już nie ma żadnych kłopotów nawigacyjnych. Właściwie jedyne narzędzie, z którego korzystam poza oczami to stoper – regularnie resetuje zliczanie czasu, tak żeby w razie problemów (zmniejszenia widzialności i trudności w zidentyfikowaniu jakiejś rzeki czy doliny) móc oszacować jak daleko odleciałem od ostatniego punktu, który rozpoznałem na pewny.
Lądowanie w Stewart należy do nieco bardziej wymagających – lotnisko położone jest w środku wąskiej doliny i nawet na dwuzakrętowy krąg nie ma tam za bardzo miejsca. Wydłużam downwind, żeby bez problemu ustawić się w osi pasa na prostej. Słusznie – przestrzeliłem znacznie, zapas odległości się przydał.
Film
Scenerie:
Samolot:
Chmury:
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!