SimON – kompaktowy home-cockpit 737

Jak pogodzić domowy kokpit z wielkością typowego mieszkania? Jest trudno, ale okazuje się, że nie jest to niemożliwe. W kwietniu miałem możliwość przetestowania SimON MIP Desktop System – kokpitu biurkowego dla Boeinga 737. Jestem pod wrażeniem!

Czym jest MIP Desktop System?

W największym skrócie to rozwiązanie łączące cechy zaawansowanego panelu i domowego kokpitu. To sprytnie zmodyfikowany panel 737, w którym zamontowano trzy wyświetlacze (+wyświetlacz FMC), CDU, panel radia i transpondera oraz dźwignię podwozia, wskaźnik położenia klap i selektor autobrake. W górnej części znajduje się EFIS i MCP.

W praktyce jest to skrzyżowanie kapitańskiej strony kokpitu 737 (wyświetlacze PFD i ND kapitana), jeden wyświetlacz EICAS, kapitańskie CDU do sterowania FMC oraz pełny panel autopilota. Ten ostatni w rzeczywistym 737 jest wspólny, więc tu trudno podzielić go na stronę kapitana i pierwszego oficera. Panel radia i CDU w takim rozwiązaniu przesunięte zostały z konsoli środkowej.

Całość współpracuje z saitekowym wolantem, przepustnicami (trzy dźwignie przypisane do przepustnic, klap i speedbrake’ów) i pedałami. Konfiguracja kontrolerów zależy od użytkownika – panel będzie działał z dowolnymi urządzeniami sterującymi samolotem.

Polatałem!

Pierwsze wrażenie jest mocne. Z mojego standardowego układu – stół, joystick, przepustnica, myszka i dwa monitory przed oczami przesiadłem się przed panel, który ma metr szerokości (110cm dokładnie) i jest wysoki na czterdzieści. Do testowego lotu (niestety czas nie pozwolił na długie latanie) ustawiamy samolot na pasie w Katowicach. Zanim odlecę muszę jeszcze poczuć panel – manipuluję chwilę pokrętłami, sprawdzam jaki jest opór, wprowadzam bardzo uproszczoną trasę w FMC, ustawiam częstotliwości w panelu radia. Jest inaczej. To już nie kręcenie scrollem myszki wskazującej różne punkty na ekranie, ale rzeczywista interakcja z systemem. I to wymaga wprawy – łapię się na tym, że raz po raz szukam myszki i zaglądam na ekran, żeby znaleźć punkt, w którym trzeba kliknąć.

Startuję. Kolejna różnica w stosunku do mojego latania – trzeba patrzyć „poza” panel. Jestem przyzwyczajony do tego, że patrzę na ekran – u mnie w przybliżeniu wszystko mieści się na ekranie 50×27 centymetrów, więc niejako automatycznie zerkam na trzy wyświetlacze, a potem nieco w górę. A tam znajduję obudowę, potem EFIS, a dopiero sporo dalej – ekran, na którym widzę świat na zewnątrz.

Po starcie trzeba podnieść podwozie. Znów różnica – ruch ręką w kierunku dźwigni położonej relatywnie daleko od wolantu to jednak co innego niż przyciśnięcie „g” na klawiaturze. Potem autopilot i wkraczam w świat dla mnie zupełnie nowy.

W chwili uruchomienia AP latanie staje się inne. Jasne – start w sytuacji, gdy patrzyłam na monitor i panel to już pewna nowość, ale jednak nawet dla osoby przyzwyczajonej do joysticka wolant i pedały są komfortowe. Na AP zmienia się wszystko – ręka nie jest już przywiązana do myszki – tutaj swobodnie sięgam do pokręteł, przełączników i klawiatury CDU. Zmienić plan lotu – kilka klawiszy i gotowe (Kraków zmieniliśmy z braku czasu na powrót do Katowic). Zmiany kursu i wysokości, żeby wyprowadzić samolot na pozycję do przechwycenia ścieżki ILS to kilka obrotów jednym, drugim, trzecim pokrętłem (HDG, ALT, VS). Zmiana lotniska to też zmiana podejść – to trzeba ustawić w panelu radia. Pomimo braku wprawy wydaje mi się, że wszystko robiłem sprawniej niż klikając po ekranie. Ciekawe jak to wygląda kiedy nabierze się wprawy!

Lądowanie przysporzyło tych samych „kłopotów” co start, tylko bardziej. Jednak przenoszenie spojrzenia między panelem a światem na zewnątrz wymaga przyzwyczajenia. To powinni wziąć pod uwagę szczególnie ci, którzy myślą o wykorzystaniu symulatora do wprawek przed realnym szkoleniem lub realnym lataniem – pojedynczy mały ekran nie oddaje dobrze sytuacji.

Budowa

Domowy kokpit powstał w oparciu o dostępne komponenty zgrabnie zabudowane w obudowę. Dzięki zastosowaniu grubej blachy (piszę z pamięci, ale to chyba 2mm były) robi bardzo solidne wrażenie, a czarne malowanie proszkowe dodaje elegancji. Oglądając wcześniej zdjęcia domowych kokpitów kojarzyłem je raczej ze sklejką i tutaj metalowe wykończenie na pewno było dobrym pomysłem.

Trzy wyświetlacze korzystając z jednego panoramicznego monitora ukrytego wewnątrz. Pozostałe komponenty (CDU, radio, EFIS i MCP) to rozwiązania gotowe. Dodatkowo panel wyposażony w regulowane oświetlenie.

737 – ProSim lub PMDG

Samolot, którym leciałem to 737 firmy ProSim, czyli rozwiązanie dedykowane budowniczym kokpitów. ProSim współpracuje z FSX i P3D oraz z większością dostępnych na rynku komponentów do budowy paneli (na tej stronie umieszczono listę kompatybilnych elementów). ProSim to koszt 600 Euro za komplet modułów, więc tutaj (o dziwo) 737 PMDG może wydać się tanim rozwiązaniem. Domowy kokpit może współpracować również z samolotem tej firmy.

Inne samoloty?

Mam ten kłopot, że filozofia trzymania się jednego samolotu, pod który zbudowany będzie domowy kokpit nie całkiem mi pasuje, więc od razu zapytałem o możliwość wykorzystania w lotach innymi maszynami. I tu dobra wiadomość – w zakresie, w jakim panele obsługują inne maszyny lub w miarę możliwości FSUIPC powinien działać. Oczywiście loty cessną z takim panelem wydają się trochę ekscentryczne, ale wydaje mi się korzystne, że taka konstrukcja nie przeszkadza.

Jak i za ile?

Zamówienie jest łatwe. Autor kokpitu opisał proces na stronie SimON:

  1. Kontakt (mailem na adres contact@simonsolution.eu).
  2. Ustalenie warunków dostawy.
  3. Opłata przelewem lub przez PayPal.
  4. Produkcja.
  5. Dostawa.
  6. Wsparcie w uruchomieniu.
  7. Zabawa!

Kokpit w wersji plug and play kosztuje 3980 Euro. Przyznam, że byłem zaskoczony – spodziewałem się wyższej ceny.

Kilka uwag i spostrzeżeń

Na zdjęciach widać klasyczny układ ekranów, w którym zaczynając od lewej są PFD, ND i EICAS. Moim zdaniem w sytuacji kiedy siedzimy mniej więcej na środku panelu bardziej wygodny byłby układ odwrotny (czyli niejako układ pierwszego oficera – z EICAS po lewej, a PFD na wprost oczu). Przedyskutowaliśmy to i po pierwsze – układ można zmienić bez większego problemu. Po drugie – to kwestia przyzwyczajenia.

System waży ok. 40 kilogramów. To akurat tyle, żeby stabilnie stał (choć udało mi się przy niewprawnym ruchu dźwignią podwozia go delikatnie przesunąć), a jednocześnie wystarczająco mało, by go przesuwać i w razie potrzeby schować.

Na zdjęciach widać panel współpracujący z małym monitorem do wyświetlania terenu – oczywiście można użyć większego lub projektora.

Panel nie ogranicza kompatybilności symulatora z innymi dodatkami, więc pogoda, chmury i inne dodatki w FSX lub P3D będą działały.

Overhead

Już po moim lataniu Szymon dodał do oferty panel Overhead wraz z mocowaniem. Dzięki zastosowaniu centralnego mocowania pozwala na montaż do głównej części kokpitu zmniejszając ilość potrzebnego na konstrukcję miejsca. Pałąk, na którym mocowany jest panel overhead zajmuje miejsce łączenia okien 737 – warto o tym pamiętać projektując układ monitorów, które będą pokazywały widok na zewnątrz.

Sklep

Nowością jest również sklep online, który pozwala zamawiać nie tylko kompletne rozwiązanie, ale również pojedyncze komponenty.

Polecam!

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.