Manifest recenzenta
A może by rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady?
Niedawno poprawiałem linki w moich recenzjach. Poczytałem je. Jedną za drugą.
Zmęczyły mnie.
Porównałem z poczytnymi blogami (anglojęzycznymi). To samo. Powtarzamy się (indywidualnie i kolektywnie). Jesteśmy redundantni. Najczęściej nie wnosimy nic wartościowego.
Nie zamierzam tu nikogo wskazywać palcem, bo niemal wszyscy (my – recenzenci) to robimy. I może robimy to dobrze? Możliwe, że pisząc ten tekst mylę się zupełnie. A może nie zupełnie?
Jak powinna wyglądać idealna recenzja dodatków do symulatora? Przegląd moich i nie moich pokazuje wzór.
Recenzja idealna
Zacząć trzeba jakiś zgrabnym wstępem (albo nie całkiem). Kilka słów o lotnisku, czy samolocie. Wygooglowane chwilę temu, czasem wyczytane w książce i zapamiętane. Mieszczę się w jednym, dwóch, czasem trzech akapitach – nic wielkiego nie potrzebuję, prawda?
Druga część o możliwości kupna i sposobie instalacji. Tu kliknij ok, tam wprowadź klucz produktu. Piszę o tym, bo pewnie jakiś baran zapyta „a gdzie kupić Anchorage Aerosoftu?”. Dostaję takie pytanie, a potem pisząc traktuję jak barany wszystkich czytelników. Na wszelki wypadek.
Kolejna obowiązkowa pozycja to „zawartość pudełka”. Opis obszaru scenerii, informacja o liczbie obiektów, rozdzielczości fotoscenerii (jeśli została wykorzystana), jakiś ustęp o zaawansowanych technologiach. To przepisze się ze strony producenta.
Czas przejść od ogółu do szczegółu. Detale są znakomite! Świetne! Wykonano doskonałe modele. Każdy napis można odczytać. Powtarzam to, teraz już za każdym razem. Chyba, że akurat trafiłem szczególnego gniota. Te eksklamacje to organ szczątkowy – wykształcony sześć, osiem lat temu, kiedy wprowadzane do scenerii po raz pierwszy detale dawały ogromną radość. Teraz są standardem. To i standardowo opisuję w każdej recenzji – gniotów przecież opisywać nie lubię.
Jeśli nie opisałem wcześniej – opiszę też dokumentację scenerii. Pal licho, że nikogo nie obchodzi 25 stron instrukcji scenerii. Inni opisują – nie będę gorszy.
Jeszcze relacja ceny do jakości. Dobra, bardzo dobra, świetna. Czasem przeciętna – ale to rzadko, bo głupio pisać, że zainwestowałem w produkt, który się nie zwraca.
Całość ilustruję screenshotami. Tak 20 minimum – żeby wszystko pokazać. 50 już męczy, ale można.
Aaa. Jeszcze moje recenzenckie bragging rights. Zaznaczam na jakim sprzęcie wykonałem test produktu. Niech wszyscy wiedzą jaki mam fajny komputer!
Tak wygląda przepis na recenzję idealną. Na recenzję instant.
Nowy format – zasady CalypteAviation
Wykluczenia
- Bez szczegółów opisanych na stronie producenta lub w sklepie (żadnych „wykonana w oparciu o fotoscenerię 20cm/px” itp), chyba że chodzi o komentarz do takiej cechy.
- Bez opisu zawartości i głównych funkcji. Jeśli są ważne – producent opisał, jeśli nie opisał – odniosę się do najważniejszych elementów.
- Bez opisu zakupu i instalacji. Czytelnik jest istotą rozumną – potrafi wyszukać produkt i skorzystać z instalatora. A jak nie potrafi to może nie powinien bawić się symulatorami.
- Bez powtórzeń z innych recenzji. Trawa 3d? Świetna jak w poprzedniej recenzji, tej dwie wstecz i we wszystkich z ostatniego pół roku? Koniec. Za wykonanie pasa startowego też nikogo nie chwalę.
- Bez powtórzeń z ilustracji. One już przekazują informację. Jeśli widać ładne tekstury to nie muszę pisać, że są ładne.
Warunki techniczne
- Akapit wstępu. Krótki.
- Zdjęcie tytułowe.
- Długość – 800 – 1500 słów (scenerie) / 1000 – 2000 słów (samoloty). Zdolność koncentracji na długim przekazie maleje – badania są bezlitosne. Sam mam wątpliwości, czy siedzieć nad recenzją 10 minut. Wolę 5. Reszta to kwestia dyscypliny recenzenta.
- 12-16 screenshotów (w tym tytułowy). Nie więcej. Za to lepsze. I spójne – trzy lub cztery cykle.
Pomysł
Recenzja ma być krótkim, autorskim tekstem zilustrowanym świetnymi zdjęciami. Bardziej reportażem niż depeszą agencyjną. Subiektywnym spojrzeniem, a nie wpisem encyklopedycznym – od tych jest Wikipedia.
Powinna odwoływać się do wiedzy i doświadczenia czytelnika, a nie schlebiać odbiorcy pozbawionemu jednego i drugiego.
Temat to nie recenzja
Temat na artykuł to niekoniecznie dobry wątek recenzji. Niech Was nie martwi limit 800 – 1300 słów. Pojawią się długie materiały pełne szczegółów. Ale poza recenzjami. I bez aspiracji do oceny.
Skala ocen
6* – produkty wyjątkowe. Bezbłędne i wybijające się mocno ponad rynkowy standard.
5* – bardzo dobre produkty. Czasem lepsze ale z drobnymi potknięciami, czasem do bólu poprawne, ale pozbawione jakiegoś subtelnego uroku (ocenianego bardzo subiektywnie).
4* – dobre produkty. Najszersza kategoria, bo „dobre” jest dla mnie bardzo wieloznaczne. Doświadczenie pokazuje, że 4* dostają dwie kategorie produktów:
- (najczęściej) produkty, które uznałbym za odrobinę odstające od rynkowego standardu; często chodzi o produkty wydane kilka lat temu; czyli poprawne (zawodu nie będzie), ale chciałoby się żeby były lepsze;
- produkty, do których mam ambiwalentne uczucia; z jednej strony bardzo fajne, z drugiej… coś im jednak dolega.
3* – produkty przeciętne. Niewiele produktów dostaje 3* – zwykle nie mam ochoty poświęcać im czasu.
2* – delikatne ostrzeżenie dla czytelnika. Produkty, którym coś wyraźnie dolega.
1* – radzę trzymać się z daleka. Szkoda czasu, a szczególnie pieniędzy.
Punkt 1 i 4 to zmiana na gorsze bo po to przychodzę tu aby się wszystkiego dowiedzieć o dodatku a nie szukać informacji po sklepach i przerywać czytanie tekstu, wolałbym aby zawarte to było w tekscie.
Co do punktu 4 to powinno być porównanie do innych dodatków z poprzednich recenzji i wyjaśnione dlaczego ten dodatek jest lepszy niż tamten. Ogólnie zmiany calypte są na minus bo z żałożenia ten portal miał wprowadzać w świat symulatorów i mnie osobiście też wprowadził i był ze mną w pierwszych chwilach z symulatorem właśnie dlatego że wszystko było dokładnie wyjaśnione i opisane, dzięki Calypte ogarnąłem to wszystko a bez Calypte bym nie dał rady. Szkoda że Calypte zmienia się na gorsze ale to tylko takie moje odczucie.
Janusz…
Spójrz na to również z perspektywy osoby, która sprawdza, czy interesująca ją sceneria jest ciekawa. Jeśli pół recenzji to przepisanie (w tej czy innej formie) opisu produktu to… jaka jest wartość recenzij? Czy wartością jest to, że nie trzeba kliknąć w link (podany w recenzji)?
Co do porównania z innymi produktami. Na ogół nie ma ono żadnego sensu i sprowadza się do „ORBX przyzwyczaił nas do…”.
Muszę tu również poinformować, że CalypteAviation nie „miało wprowadzać w świat”. CalypteAviation ma wyrażać moje spojrzenie na świat symulacji. Cieszę się, że ktoś na tym korzysta. Myślę (i mam na to mocne potwierdzenie), że zmiany odpowiadają na wyraźne zapotrzebowanie zdecydowanej większości.
Jeśli Twoim zdaniem „zmieniłem na gorsze” – akceptuję ten głos. Intrygujące, że pojawił się „na gorsze”, a nie mieliśmy przyjemności się poznać, kiedy było lepiej…
Też uważam, że #4 powinien zostać. O ile przeczytałem wszystkie recenzje ORBX Paupui i wszystko kupiłem, to akurat recenzji nie czytuje en masse. No, teraz ostatnich kilka Twoich wpisów czytam właśnie en masse, ta takoż komentuję.
W każdym razie powtórzenia – moim zdaniem – nie zaszkodzą.
Podobnie #2 i #3 – również popieram Janusza. Jak w przykładzie z PNG. O sceneriach przeczytałem u Ciebie i od Ciebie się dowiedziałem, że należy kupić koniecznie :P Na stronie ORBX wystarczyło przeklikać zakup, nie musiałem doczytywać czy ma trawę, Papuasów czyhających na pasach czy światła podejścia w Port Moresby.
Natomiast #3 to się aż dziwę, że i Ty i inni w ogóle zamieszczali po 2010 mniej więcej. CHyba nawet wcześniej zakup i instalacja była niemal wszędzie identycznie bezproblemowa (rok wziąłem z sufitu, ale wiesz o co chodzi.)
&
Akurat zakup i instalacja do jeszcze… tak 3 lat temu nie był taki oczywisty. Przykładowo Flight1 wyleczył swoje problemy raptem rok-dwa lata temu. Wcześniej to była jakaś mordęga z tym ich wrapperem, konfliktami, aktywacją itp.
Wbrew pozorom – nawet do łatwych (zdawałoby się) instalatorów, przychodziło sporo pytań. Jak przestały przychodzić, to przestaję to opisywać.