Lotniskowce i B-52

To zdjęcie jest różnie opisywane – kolejne wersje są coraz bardziej dramatyczne, brawurowe… fantastyczne. Rzeczywistość jest może mniej spektakularna, ale znacznie ciekawsza. Jak wyglądało bliskie spotkanie lotniskowca i bombowca strategicznego?

B-52 poniej pokładu

B-52 poniżej pokładu (zdjęcie: U.S. Navy / PD)

Urban legend

Zdarzenie miało mieć miejsce w Zatoce Perskiej. Niektóre relacje sugerują, że w czasie wojny w 1991. Pilot bombowca wracającego z ćwiczeń (w innej wersji – z bombardowania Iraku) miał poprosić lotniskowiec o zgodę na niski przelot, a potem przelecieć tuż nad falami, ku ogromnemu zdziwieniu załogi okrętu. Są autorzy, którzy posuwają się w swojej fantazji tak daleko, że załogę opisują jako „zaskoczoną”, bombowiec jako niemal niewidzialny – bo w końcu tak nisko leciał… jak było na prawdę?

Tu-95 w towarzystwie F-4 Phantom II nad amerykańskim lotniskowcem (zdjęcie: U.S. Navy / PD)

Tu-95 w towarzystwie F-4 Phantom II nad amerykańskim lotniskowcem
(zdjęcie: U.S. Navy / PD)

Niedźwiedzie – Bear Bombers

Dobrze będzie cofnąć się trochę i opowiedzieć szerszą historię. Zimna wojna na morzu miała formę wzajemnego śledzenia się okrętów i samolotów obu stron. Natowskie patrolowe P-3 Orion z Islandii i Norwegii krążyły nad radzieckimi okrętami wypływającymi z portów na dalekiej północy, inne P-3 i używane przez Niemców Atlantic zapuszczały się daleko nad Bałtyk, a w odpowiedzi – radzieckie samoloty patrolowe pojawiały się nad eskadrami okrętów państw Sojuszu – nad Bałtykiem i u wybrzeży Norwegii najczęściej spotykano turbośmigłowe Iły-38 (May w kodzie NATO), nad oceanami częstym widokiem były patrolowe wersje Tu-16 (Badger) i Tu-95 (Bear). Te ostatnie – ze względu na ogromny zasięg i udźwig wersji bombowej były najczęściej spotykane przez amerykańskie lotniskowce.

Niedźwiedzie (Bear – z ang. niedźwiedź) latały na ogół pojedynczo lub parami zapuszczając się daleko na południe nad Atlantykiem, a nad Pacyfikiem osiągały wybrzeże USA i Kanady. Pojawiały się też często wokół Hawajów. Obie strony traktowały te loty jak swoistą grę, która pozwalała na poznanie słabych stron przeciwnika i dopracowanie taktyki pozwalającej je wykorzystać. Nagrodą – dla tych, którzy przeniknęli niepostrzeżenie nad wrogą flotę były awanse i odznaczenia. Ci, którzy dopuścili samoloty przeciwnika zbyt blisko, raczej nie mogli liczyć na pomyślną karierę.

W większości przypadków samoloty wczesnego ostrzegania Hawkeye wykrywały intruza w dużej odległości od lotniskowca, z którego natychmiast podrywana była para alarmowa („Alert 5” czyli samoloty, które były gotowe do startu w maksymalnie pięć minut po ogłoszeniu alarmu). Myśliwce lecąc z dużą prędkością odnajdowały radziecki samolot około 100-200 mil morskich od lotniskowca i od tego momentu towarzyszyły mu w przelocie w kierunku formacji, a później odprowadzały w locie powrotnym. Jeśli samolotom eskortującym intruza kończyło się paliwo – były zmieniane przez kolejne tak, żeby potencjalnie wroga maszyny nie pozostawały same w okolicy formacji nawodnej.

Przez kilka dekad zimnej wojny Tu-95, Tu-16, Iły-38 i inne samoloty były przechwytywane nad oceanami przez myśliwce amerykańskiej marynarki – F-4, F-8, a później F-14 i F-18. Dziś – po kilkunastoletniej przerwie F-18 znów wróciły do dawnej roli i od nowa podejmują grę z rosyjskimi Tu-95 (to zresztą w większości te same samoloty, które były przechwytywane przez F-14 w latach 80. – produkcję Tu-95 zakończono na początku lat 90.). Żeby jak najlepiej przygotować się na wizytę intruzów – takie sytuacje symuluje się z użyciem własnych samolotów patrolowych i bombowców.

B-52 nad lotniskowcami

W przeciwieństwie do Sowietów, Amerykanie radykalnie oddzielili lotnictwo morskie od lotnictwa strategicznego i to ostatnie atakowanie okrętów traktowało jedynie jako rolę poboczną, drugo- lub trzeciorzędną. Priorytety gwałtownie zmieniły się po wojnie o Falklandy, kiedy stało się jasne, że duże zespoły okrętów przeciwnika są tak groźne, że lotnictwo – niezależnie od rodzaju sił zbrojnych -powinno być zdolne do ich zwalczania.

U.S.A.F. podeszło do zagadnienia z właściwym sobie rozmachem. Do roli bombowców morskich wyznaczono dwa dywizjony B-52 – jeden na wyspie Guam na Pacyfiku, drugi w Luizjanie. To dawało potężną siłę ognia – każdy z dwunastu B-52 w dywizjonie przenosił 12 pocisków rakietowych Harpoon. Formacja mogła w odległości kilkudziesięciu mil od przeciwnika odpalić niemal jednocześnie 144 rakiety przeciwokrętowe. Dodatkowo samoloty AWACS E-3 Sentry zostały zmodyfikowane tak by skuteczniej naprowadzać bombowce strategiczne na cele morskie. Nowością były też wspólne ćwiczenia – załogi bombowców z jednej strony wprawiały się we współpracy z morskimi AWACSami – Hawkeye, a z drugiej – w skrytym podchodzeniu do okrętów.

I tak powstało zdjęcie, wokół którego narosło trochę mitów. Nie w Zatoce Perskiej, ale u wybrzeży Ameryki Północnej. Nie przy niespodziewającym się niczego lotniskowcu, ale obok lotniskowca uczestniczącego w manewrach. B-52 nie otrzymał też żadnej zgody na niski przelot tylko udawał radziecki bombowiec – trenował loty nad i wokół radzieckich okrętów.

Zdjęcie zrobiono w 1989. USS Ranger (na zdjęciu) uczestniczył w manewrach poprzedzających półroczną misję na Pacyfiku. W czasie tych ćwiczeń samoloty marynarki wykonywały symulowane ataki na bazy lotnictwa, a lotnictwo – rozpoznanie i ataki na lotniskowiec za pomocą B-52 i B-1B. Bombowiec na zdjęciu został przechwycony tak jak inne przez F-14 marynarki i był „pilnowany”, tak jak pilnowany byłby radziecki „Niedźwiedź”. Zdjęcie zostało wykonane najprawdopodobniej z jednego z helikopterów znajdujących się w pobliżu. Podobne zdjęcie wykonano też z pokładu:

B-52 widziany z pokładu (zdjęcie: US Navy / PD)

B-52 widziany z pokładu
(zdjęcie: US Navy / PD)

 

Wyjątkowa na tych zdjęciach jest jedynie wysokość lotu. Na ogół samoloty patrolowe latały na wysokości 500-1000 stóp czyli 150-300 metrów:

 

B-52 z eskortą dwóch F-18 (zdjęcie U.S.Navy / PD)

B-52 z eskortą dwóch F-18 nad USS Nimitz
(zdjęcie U.S.Navy / PD)

 

Rezultatem takich ćwiczeń było dobre przygotowanie do lotów takich jak ten:

B-52 nad radzieckim krążownikiem lotniczym Kijów (zdjęcie U.S.Navy / PD)

B-52 nad radzieckim krążownikiem lotniczym Kijów
(zdjęcie U.S.Navy / PD)

Ze względu na brak pełnowymiarowych lotniskowców flota Związku Radzieckiego miała problemy z upilnowaniem amerykańskich maszyn nad otwartym morzem. Tego B-52 (czy raczej tych B-52 – zdjęcie zostało zrobione z drugiej takiej maszyny) nikt nad Kijowem nie eskortował.

Historia lubi się powtarzać

Doświadczenia nie zostały zapomniane. Po okresie odprężenia w latach 90. i na początku XXI wieku loty samolotów patrolowych znów stały się codziennością lotników i marynarzy NATO i Rosji. Wiadomości o niskich przelotach nad okrętami i o przechwyceniu bombowców rosyjskich pojawiają się regularnie w zachodniej prasie. Rosyjska koncentruje się na opisach podobnych lotów samolotów NATO…

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.