Fighter Pilot. The Memories of Legendary Ace Robin Olds – Robin Olds – recenzja

Niemal każdy entuzjasta lotnictwa marzy na pewnym etapie swojego życia o karierze pilota myśliwskiego. Marzenie to udaje się zrealizować jedynie nielicznym, a spośród tych nielicznych zaledwie garstka ma szanse zasłużyć sobie na miano asów. Jednym z nich był Robin Olds – wybitny pilot i dowódca. Spisane przez niego wspomnienia powinny być obowiązkową lekturą dla wszystkich, których interesuje tematyka walk powietrznych.

14820_2

Jego książkę zakupiłem na brytyjskim Amazonie za ok. 12 funtów, „w pakiecie” z kilkoma innymi z dość prozaicznego powodu – by oszczędzić na kosztach przesyłki. O jej autorze i jednocześnie głównym bohaterze nie wiedziałem zbyt wiele, ale skusiły mnie dobre recenzje. Po otrzymaniu paczki doszedłem jednak do wniosku, że pewnie będzie to kolejna „sztywna” biografia „legendarnego pilota” i dlatego książka dłuższy czas przeleżała na półce. Sięgnąłem po nią bez wielkiego entuzjazmu, gdy już nie miałem nic innego do czytania. Po zaledwie kilkunastu minutach lektury doszedłem do wniosku, że nie zakup książki był błędem, ale to, że pozwoliłem jej tak długo leżeć i pokrywać się kurzem.

Robin Olds – Autor

Robin Olds był postacią pod wieloma względami niezwykłą. Urodził się w roku 1922 jako syn pilota wojskowego. Wstąpił do akademii wojskowej w West Point, a następnie walczył w czasie II Wojny Światowej i Wojny Wietnamskiej, odchodząc na emeryturę w roku 1973, po 30 latach służby. Zmarł w roku 2007 w wieku 84 lat. Jako „potrójny as” (16 zwycięstw w walkach powietrznych) uważany jest za jednego z najwybitniejszych amerykańskich pilotów myśliwskich i dowódców.

Książka rozpoczyna się opisem drugiej walki powietrznej Oldsa, która miała dość nieoczekiwany przebieg; wchodząc do walki, Olds odrzucił zewnętrzne zbiorniki paliwa swojego P-38, wziął na cel niemieckiego Bf-109 i właśnie naciskał spust, gdy wtem i silniki Lightninga zakaszlały i przerwały pracę. W tym dramatycznym momencie kończy się pierwszy rozdział wspomnień i kolejne kilka rozdziałów poświęcono dzieciństwu bohatera i latom spędzonym na nauce pilotażu. Przyznam, że nie jest to mój ulubiony typ narracji – autor znienacka przerywa opis walki i przez kolejne kilkadziesiąt (lub więcej) stron raczy nas opisami swoich „szczenięcych lat”. Jednak w tym przypadku rozwiązanie takie nie irytuje zbytnio, opisy początków kariery lotniczej bohatera okazały się wystarczająco ciekawe, by podtrzymać moje zainteresowanie lekturą.
Olds swój pierwszy lot odbył (jako pasażer) w wieku 8 lat, a jako 12-latek zdecydował, że zostanie pilotem wojskowym, oficerem i będzie grał w futbol amerykański. Wysoki i krzepki, dał się ostatecznie poznać jako agresywny gracz i otrzymał nawet propozycję rozpoczęcia nauki w renomowanych szkołach na zasadzie stypendium, ale ostatecznie wybrał akademię West Point, którą ukończył w czerwcu 1943 roku w stopniu podporucznika.

Druga wojna światowa

Swoją karierę pilota myśliwskiego rozpoczął na Lightningu P-38J, latając w składzie 479 Grupy Myśliwskiej. 14 sierpnia 1944 roku zestrzelił nad Francją dwa Focke-Wulfy 190. Na kolejne zwycięstwa nie trzeba było długo czekać i już 25 sierpnia Olds mógł dopisać do swojej listy zwycięstw trzy Messerschmitty 109, zyskując w ten sposób status asa myśliwskiego. Jak się okazało, silniki przerwały pracę ponieważ Olds… zapomniał przełączyć instalację paliwową na wewnętrzne zbiorniki. Z walki udało mu się jednak wyjść zwycięsko i kolejny, szósty samolot wroga zestrzelił w październiku, po „przesiadce” na P-51D. W momencie zakończenia II Wojny Światowej miał już na koncie 12 niemieckich samolotów zniszczonych w powietrzu i 11,5 na ziemi. W wieku zaledwie 22 lat został dowódcą swojego dywizjonu, 434 Dywizjonu Myśliwskiego.

W epoce odrzutowców

Po wojnie odbył w USA szkolenie w pilotażu na samolotach odrzutowych, zaś w 1948 roku latał na samolotach Gloster Meteor jak dowódca brytyjskiego dywizjonu w Tangmere. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dowodził jednostkami amerykańskimi w USA, Wielkiej Brytanii, RFN i Libii. Z pewnych – dość długo pozostających tajemnicą – powodów nie wziął udziału w wojnie w Korei, więc kilkanaście lat później zrobił co się dało, by trafić do Wietnamu. Tam, dowodząc stacjonującym w Tajlandii 8 Taktycznym Skrzydłem Myśliwskim, mógł w pełni wykorzystać swoje umiejętności urodzonego pilota myśliwskiego.

W październiku 1966 roku, zaniepokojony zagrożeniem, jakie dla wykonujących misje bombowe nad Wietnamem Północnym F-105 stanowiły wietnamskie MiGi, Olds przygotował operację, której nadano kryptonim „Bolo”. Polegała ona na tym, że nad Wietnam miała polecieć formacja myśliwców F-4 Phantom „udających” F-105. Oczywiście, do tego śmiałego planu należało najpierw przekonać przełożonych, co niekoniecznie było łatwe, a potem przystosować myśliwce do przenoszenia zasobników z urządzeniami zakłócającymi. Wymagało to pewnych modyfikacji technicznych, których oficjalnie nie dało się przeprowadzić. Trzeba było więc poszukać drogi „nieoficjalnej”… W końcu Phantomy wyposażono w odpowiednie urządzenia, a pilotom nakazano używać podczas lotu znaków wywoławczych i żargonowych zwrotów typowych dla operacji z udziałem F-105. MiGi chwyciły przynętę i w rezultacie stan posiadania Wietnamskich Ludowych Sił Powietrznych skurczył się o siedem myśliwców.

Olds odbył nad Wietnamem Północnym sto pięć misji, ostatnią we wrześniu 1967 roku. Łącznie, w całej swojej karierze pilota wojskowego, wykonał ich 259 (warto w tym miejscu wspomnieć, że piloci F-105 bombardujący cele w Wietnamie Północnym mieli obowiązek wylatać 100 misji, przy czym statystycznie padali ofiarą obrony przeciwlotniczej mniej więcej w 65 misji). Następnie powrócił do Stanów, gdzie przydzielano mu już bardziej „biurkowe” stanowiska.

Powyżej pokrótce opisałem co ciekawsze (moim zdaniem) epizody kariery wojskowej Oldsa. Nie chodzi tu jednak o streszczenie jego życiorysu, w końcu w tym celu wystarczy zajrzeć choćby do Wikipedii, nie trzeba sięgać po książkę. Poniżej postaram się wyjaśnić, dlaczego moim zdaniem warto po te wspomnienia sięgnąć.

Autobiografia

Otóż jest ona napisana lekkim, wciągającym stylem i przeczytałem ją „jednym tchem”. Powstała z pomocą jednej z dwóch córek Oldsa, Christiny, oraz Eda Rasimusa, który sam jest autorem dość poczytnych powieści, w których opisuje loty bojowe nad Wietnamem Północnym. Warsztatowo wypada to dobrze i być może dlatego „Fighter Pilota” przeczytałem z przyjemnością w zaledwie kilka dni. Warsztat i styl to jednak nie wszystko. Opisując swoje pełne niebezpieczeństw i emocjonujących wydarzeń życie pilota myśliwskiego, Olds wspomina o rozmaitych szczegółach i niuansach służby, często pomijanych przez innych autorów. Na przykład o podejmowanych podczas II Wojny Światowej próbach przeszkolenia pilotów bombowców do latania na myśliwcach – często nieudanych, a nawet tragicznych w skutkach. Pisze także o „wstydliwej” dolegliwości trapiącej pilotów myśliwskich – konkretnie chodzi o… hemoroidy. Nie przypominam sobie, by inni autorzy poruszali tego typu kwestie.

Biorąc pod uwagę liczbę zestrzelonych samolotów i otrzymanych awansów można by pomyśleć, że życie tak znakomitego pilota to jedno pasmo sukcesów – było jednak inaczej. Śmierć przyjaciół i kolegów w walce i wypadkach odciskała swoje piętno na życiu autora. Jego żonie, aktorce filmowej Elli Raines, nie odpowiadał podporządkowany obowiązkom służbowym męża styl życia, konieczność wielokrotnych przeprowadzek i mieszkania w bazach wojskowych, na co nie chciała się zgodzić. Jego sukcesy w powietrzu nie przysparzały mu także sympatii wśród mniej zainteresowanych walką, a bardziej własną karierą dowódców. Śmiałe, nieszablonowe poglądy, jakie wyznawał, częste różnice zdań między nim a przełożonymi w kwestii (niedostatecznego, zdaniem Oldsa) szkolenia pilotów w walce powietrznej, dość swobodne podejście do wojskowej dyscypliny (czego wyrazem były choćby jego sławne wąsy, zapuszczone po operacji „Bolo”) oraz zamiłowanie do wysokoprocentowych trunków (miał z tego powodu problemy już w West Point) sprawiły, że po powrocie z Wietnamu przydzielano mu jedynie stanowiska niezwiązane bezpośrednio z lataniem. Powrót do kraju nie był zresztą łatwy – wyczerpany fizycznie i psychicznie śmiertelnie niebezpiecznymi misjami i odpowiedzialnością wiążącą się z dowodzeniem Olds zastał na miejscu silne antywojenne nastroje i żonę, z którą nie był już w stanie się porozumieć. Ich burzliwe, trwające 29 lat małżeństwo legło w gruzach. Mimo że wielu uważało go za najlepszego dowódcę w randze podpułkownika w czasie Wojny Wietnamskiej – zarówno ze względu na umiejętności pilotażowe, jak i zdolności przywódcze – Oldsowi nie udało się już, mimo starań, wrócić do latania. W roku 1973 odszedł na emeryturę w stopniu generała brygady.

Fascynujący opis życia tego niezwykłego człowieka

Licząca niecałe 400 stron i zawierająca ponad 40 czarno-białych zdjęć książka to fascynujący opis życia tego niezwykłego człowieka. Jeśli interesuje Was lotnictwo wojskowe, znajdziecie tu masę interesujących informacji. A przy okazji dowiecie się… komu zależało, żeby Olds nie brał udziału w walkach nad Koreą? Co musiał przeskrobać, by „za karę” polecieć do Wietnamu? Dlaczego Olds, który żałował, że jego F-4C nie jest wyposażony w działko, nie zgadzał się na podwieszanie pod Phantomami zasobników z 20-milimetrowymi Vulcanami? Dlaczego nie był zwolennikiem wielu – podobno przydatnych – modyfikacji wprowadzonych w modelu F-4D? I wreszcie – dlaczego zestrzelił „tylko” cztery północnowietnamskie samoloty, mimo że – jak sam twierdził – mógł zapisać na swoim koncie jeszcze kilka?

Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, koniecznie sięgnijcie po tę książkę! Wymagany angielski na poziomie raczej zaawansowanym… albo chociaż dobry słownik i dostęp do Internetu!

I jeszcze dodatkowa informacja dla zainteresowanych – 2 epizod 1 sezonu serialu „Dogfights” przygotowanego przez The History Channel i emitowanego w Polsce np. na Planete + poświęcony był właśnie walkom Oldsa.

Tytuł: Fighter Pilot. The Memories of Legendary Ace Robin Olds
Autor: Robin Olds, Christina Olds, Ed Rasimus
Wydanie: 2011
Wydawca: St. Martin’s Griffin, New York
ISBN/EAN: 978-0-312-56951-8
Stron: 400 + wkładka ze zdjęciami
Oprawa: miękka
Cena: 11.99 GBP

 

Recenzja gościnna, przesłana przez czytelnika bloga i podpisana BS Dogfighter – to od „bookshelf”, nie “bulls**t”

Śródtytuły dodane przeze mnie (WP).

Jeśli chcecie podziękować autorowi za przybliżenie tej książki – napiszcie coś w komentarzach. Wkrótce na blogu pojawią się następne recenzje książek. Następna już jutro – „Warburton’s War” Tony’ego Spoonera.

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.